Zabiegani w codziennym zgiełku nie zatrzymujemy się nad tematem straty. Okazją do takiej zadumy jest Święto Zmarłych. Krajobraz wypełniony chryzantemami, pamięć o bliskich zatrzymana w płomieniu zniczy. My, pochyleni nad pomnikiem, własnymi wspomnieniami. Inaczej jest w przypadku osób dotkniętych żałobą. Dla nich niewiele wystarczy, by powróciły wspomnienia i wypełnione bólem uczucia, czasem w ogóle nie odchodzą. Umierają bliscy, zostają żywi, którzy cierpią. Chociaż śmierć jest nieodwracalnym i finalnym etapem życia i chociaż jest XXI wiek nadal mamy trudności z rozmawianiem o niej i towarzyszeniem osobom w żałobie.
W niniejszym artykule podejmuję, choć z całą pewnością w niewyczerpującym zakresie, polemikę z tematem, zwracam uwagę na jego implikacje społeczne, osobiste oraz wynikające z poszczególnych faz procesu żałoby.
Psycholog Nancy O` Connor porównuje żałobę do rany – skaleczenia. Czyjaś śmierć jest raną psychiczną i podobnie jak w przypadku rany fizycznej jej gojenie wymaga czułości, uwagi oraz czasu. Żałoba stanowi swoisty rodzaj pracy człowieka nad sobą. Polega na doświadczaniu, wyrażaniu i porządkowaniu emocji związanych ze śmiercią. W procesie żałoby na zawsze żegnamy się z częścią naszego Ja związanego ze zmarłym. To niezbędny warunek, aby zacząć poruszać się w bieżącym dniu i dostrzec przed sobą następny. Życie to kopalnia najrozmaitszych doświadczeń, a śmierć to ostatnie z nich. Zaprzeczamy śmierci, ponieważ nie należy ona do szczęśliwych wydarzeń, ponieważ kontrastuje z irracjonalną pogonią współczesnego człowieka za szczęściem. Nie mamy wpływu na śmierć, ale mamy na to w jakim świetle ją spostrzegamy. Żałoba może być okazją do rozwoju wewnętrznego.
Żałoba ujawnia się w sferze emocji, wpływa na stany duchowe, funkcje poznawcze, zmienia zachowanie. Nie jest chorobą. To proces podczas którego rozłąka stopniowo staje się codzienną rzeczywistością. Aby lepiej zrozumieć czego potrzebuje osoba w żałobie niezbędna jest wiedza dotycząca jej etapów. Żałoba jest bowiem swoistym procesem, podzielonym na etapy, którego ostatecznym celem jest odnalezienie się w życiu po stracie.
Zaznaczyć należy, że osoby dotknięte żałobą nie zawsze przechodzą przez w/w fazy po kolei. Czasem mogą cofać się do poprzednich faz w przebiegu procesu. Niekiedy niektóre z etapów wyjątkowo przedłużają się. A jeszcze indziej dana osoba nigdy nie uwolni się od cierpienia. Uzasadnia to wówczas pytanie o potrzebę interwencji psychoterapeutycznej lub/i psychiatrycznej.
Z powyższego opisu płyną implikacje dla bliskich, co do tego jak towarzyszyć osobom w żałobie. Celem jest osiągnięcie ostatniego etapu, który zamyka proces. Tak jak wspomniałam w pierwszych słowach artykułu – choć śmierć jest zjawiskiem powszechnym, dotyczącym każdego z nas, paradoksalnie nie czyni to z nas osób kompetentnych w pomaganiu. W naturalnym odruchu serca pocieszamy, artykułujemy rady, każemy trzymać się, zapewniamy, że kiedyś to minie lub/i, że będzie dobrze, etc. Jest to o tyle cenne, że stanowi wyraz troski, bycia obok. Czego osoba w żałobie bardzo potrzebuje, choć nie zawsze o tym powie. Wydaje się jednak, że obok rad są jeszcze inne, być może skuteczniejsze sposoby pomagania w żałobie. Nie do przecenienia jest aktywne, zaangażowane słuchanie. Taka empatia stanowi najwyższą formę współodczuwania. Chodzi o to, by po prostu być otwartym na werbalizowane przez osobę w żałobie treści wynikające z bieżącego etapu żałoby. Niech wyraża smutek, rozpacz, gniew, zagubienie, bezradność. Nasza rola to nie oceniać, akceptować to, co wyraża, uznać psychologiczną perspektywę problemu, potrzebę przepracowania i czasu.
Jest jeszcze inny wymiar żałoby – społeczny. Dawniej osoba w żałobie sygnalizowała ją czarnym strojem, powściągliwością w zakresie zabawy, etc. Był to wyraźny komunikat, który skutkował odpowiednim traktowaniem. Osoba doświadczająca straty otrzymywała ważne psychologicznie przywileje – mogła gorzej radzić sobie z codziennością, płakać, smucić się. Sygnalizowana żałoba ukierunkowywała treść rozmów, co pomagało utrzymywać kontakt z rzeczywistością. Osoba w stracie była pytana o to jak się czuje, jak sobie radzi. Uniemożliwiało to ucieczkę od siebie, utrwalanie się niebezpiecznych mechanizmów obronnych: izolacji, zaprzeczania, czy wyparcia. Dziś – często wydaje się, że jest inaczej. Osoba w żałobie ukrywa ją. Znikają „zewnętrzne atrybuty” cierpienia. Psychoterapeuta Ewa Chalimoniuk zwraca uwagę, że zachowujemy się jak roboty, które mają dobrze funkcjonować w każdej sytuacji. Nie chroni to przed naporem „normalnego” świata, na który osoba w żałobie może zwyczajnie nie mieć siły.
Podsumowując – żałoba jest procesem rozłożonym w czasie. To rodzaj psychicznej rany, która wymaga właściwej uwagi, troski i cierpliwości. Osoba w żałoba potrzebuje wsparcia, choć nie zawsze umie o tym mówić. Rekomendowaną formą pomocy jest współodczuwanie. Empatia oparta na uważnym słuchaniu i akceptacji może być wartościowym wsparciem. Szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę aspekt społeczny, to, że czasem żałoba nie jest ujawniana.
powrót
Rejestracja: 506 159 525
terapia on-line:
nr konta: 93 2030 0045 1130 0000 0239 6920